„Pacjent po operacji powiedział, że najbardziej cieszy się z tego, że... może się wreszcie wykąpać” – to zdanie, które pada w rozmowie z dr. Piotrem Florczuk-Dąbkiem, doskonale oddaje sens chirurgii rekonstrukcyjnej. Celem nie jest wyłącznie poprawa wyglądu, lecz faktyczna zmiana w codziennym funkcjonowaniu pacjenta.
W najnowszym odcinku podcastu Hospittal poruszane są tematy, które pokazują, jak medycyna łączy precyzję, doświadczenie i empatię. To spojrzenie na operacje nie tylko jako zabiegi, ale jako proces odbudowy życia fizycznego i psychicznego.
Chirurgia rekonstrukcyjna rzadko pojawia się w medialnych nagłówkach, ale dla wielu pacjentów to właśnie ona staje się przełomem. W praktyce dr. n. med. Piotra Florczuk-Dąbka nie chodzi o spektakularne efekty wizualne, lecz o przywracanie sprawczości i niezależności. Jest to dziedzina wymagająca ogromnej precyzji, cierpliwości i wyczucia – również tego ludzkiego.
„Efekty tych zabiegów są bardzo kapryśne” – przyznaje dr Florczuk-Dąbek, mówiąc o operacjach, w których jedna grupa mięśni zastępuje inną. Każdy przypadek to indywidualne wyzwanie. Czasem dotyczy to rekonstrukcji ręki po urazie, innym razem odtworzenia struktury po nowotworze. W tle pozostaje wspólny cel: poprawa jakości życia.
Nie brakuje też momentów refleksji:
„Lepsze jest wrogiem dobrego” – mówi chirurg, odnosząc się do pokusy perfekcjonizmu, która czasem zderza się z granicami wyznaczonymi przez naturę. To podejście pełne pokory, wypracowane latami doświadczeń na sali operacyjnej.
W rozmowie pojawia się też coś więcej niż tylko medycyna. Ręka w kulturze to symbol siły, precyzji, intencji. Dr Florczuk-Dąbek przywołuje dzieła Michała Anioła czy Albrechta Dürera, gdzie dłonie są centralnym elementem przekazu. Nawet znane powiedzenie „mieć dwie lewe ręce” oddaje, jak mocno sprawność dłoni wpływa na nasze poczucie kompetencji i sprawczości.
Chirurgia ręki to jedna z najbardziej wymagających dziedzin. Każdy uraz – nerwu, ścięgna, kości – niesie inne wyzwania i wymaga innych decyzji. Jak mówi dr Florczuk-Dąbek, to nie są operacje, które zaczynają i kończą się na ręce. Często trzeba działać znacznie szerzej, by odtworzyć funkcję i przywrócić pacjentowi możliwość najprostszych czynności.
„To była operacja, którą raczej widzi się w dużych ośrodkach publicznych, nie w prywatnej klinice” – mówi doktor, wspominając wspólnie przeprowadzony zabieg transferu ścięgna. Pacjentem był 36-letni motocyklista, który od dekady żył z opadającą stopą – efektem poważnego wypadku i uszkodzenia nerwu strzałkowego.
Operacja, wykonana w Hospittal, była precyzyjna i wymagała nie tylko doświadczenia, ale i zespołowego podejścia. Przeniesienie ścięgna, korekcja ustawienia stopy, plastyka płatowa w miejscu głębokiego owrzodzenia – to wszystko miało jeden cel, czyli umożliwić pacjentowi stawianie stopy na pięcie, a tym samym powrót do stabilnego, bezpiecznego chodu.
Z pozoru drobna rzecz. Ale jak mówi dr Florczuk-Dąbek, dla pacjenta to był przełom. Bo kiedy stopa przez lata unieruchomiona była w opatrunku, zwykła kąpiel stawała się wyzwaniem logistycznym. Teraz, czyli po operacji i w trakcie rehabilitacji, wraca do codzienności, która wcześniej była poza jego zasięgiem.
Rekonstrukcja piersi po leczeniu onkologicznym zdecydowanie wykracza poza pojęcie zwykłej chirurgicznej procedury. Dla wielu kobiet to symboliczny moment zamknięcia pewnego etapu życia i powrotu do siebie. Nie do „przed chorobą”, ale do nowej wersji siebie – zbudowanej na sile, determinacji i świadomej decyzji o odbudowie kobiecości.
„To nie jest kwestia wyglądu w bikini. To jest świadomość, że pierś jest”. I to właśnie ta świadomość, że ciało znów odzyskało pełnię, często przynosi największą ulgę. Nie chodzi o idealne symetrie, ale o poczucie, że kobieta patrzy na siebie bez przypomnienia o chorobie.
Rekonstrukcja piersi rzadko jest procesem jednorazowym. Bywa wieloetapowa: od przygotowania tkanek, przez ekspandery, implanty, aż po rekonstrukcję brodawki. Ale każdy, nawet najmniejszy z tych etapów, przybliża pacjentkę do odzyskania spokoju i pewności siebie.
„To jest batalia – i one są w niej naprawdę dzielne” – mówi dr Florczuk Dąbek.
Chirurgia rekonstrukcyjna to także drukarki 3D, protezy, nowoczesne materiały i zespoły specjalistów, które razem tworzą plan działania szyty na miarę. Jak mówi dr Florczuk-Dąbek, pojawienie się technologii druku 3D było punktem zwrotnym: „Nagle okazało się, że możemy dopasować strukturę, której brakuje, i umieścić ją w ciele”.
Nowoczesna medycyna pozwala skracać czas operacji, unikać dodatkowych ran i lepiej planować zabiegi. Ale mimo tego postępu, człowiek pozostaje w centrum. Nie wszystko da się zastąpić technologią, szczególnie w przypadku chirurgii ręki, gdzie kluczowe jest wyczucie tkanek i precyzja, której nie odda żaden robot.
Równie ważna jak sama operacja, jest opieka po niej: żywienie, rehabilitacja, wsparcie psychologiczne. Współpraca lekarzy różnych specjalizacji staje się fundamentem skutecznego leczenia.
„Bo nie chodzi tylko o to, żeby operacja się udała. Chodzi o to, żeby pacjent miał z czego się odbić” – mówi dr Florczuk Dąbek.
To właśnie ta synergia wiedzy, empatii i nowoczesnych narzędzi definiuje kierunek, w jakim zmierza chirurgia rekonstrukcyjna. I to w niej dr Florczuk Dąbek widzi nie tylko przyszłość medycyny, ale i sens swojej pracy.
Jeśli jesteś ciekawy, jak wygląda codzienność takiej chirurgii od kulis – pełną rozmowę znajdziesz na kanale Hospittal na YouTube.